Jak w temacie - Czy anarchizm zawiera w sobie odrzucenie władzy prywatnego kapitału, oprócz odrzucenia władzy państwa?
Wg mnie prywatny kapitał, tutaj mam na myśli głównie duże korporacje, jest formą władzy, dążącą do monopolu. Państwo w teorii ma za zadanie tworzyć reguły gry, w którą to grę wszyscy my, włącznie z korporacjami gramy. Czy zadaniem anarchisty powinien być sprzeciw tylko państwu, jako ustalającemu zasady, czy też anarchista powinien spróbować dostrzec, że jedną z głównych zmiennych wpływających na tworzenie zasad są pieniądze, bo pieniądze modelują kierunek zmiany tych zasad, co sprawia, że sama walka z politykami nie jest możliwa do wygrania w sytuacji, gdy anarchista nie dysponuje ilością pieniędzy taką samą, jak korporacja? Czy w ogóle możliwym jest stworzenie takich reguł gry przez państwo, żeby mali mieli te same możliwości, co duzi, bez walki z korporacjami?
Korporacje uważam za wroga, gdyż tak, jak państwo, są to mocno zhierarchizowane twory. Do tego ich jedynym celem jest maksymalizacja zysku bez względu na dobro świata. A posiadając duże pieniądze wpływają na władzę, tj. na politykę i państwo, więc też są tą włądzą. Dlatego moim zdaniem nie grają do tej samej bramki, co osoby, które chcą większej równości na świecie i dbania tenże.
Takie luźne myśli, zapraszam do rozmowy.
A mocno się nie zgodzę, zauważ jak zwiększyło się zainteresowanie lewicą jak postwały ładne kanały breadtubowe, po prostu prawica wcześniej zaczęła robić atrakcyjne materiały to i wypłynęła na interenecie, ale jak widać kontra lewicowa jak najbardziej działa i zmienia wiele przestrzeni. Na reddicie masz całkiem sporo progresywizmu społecznego i krytyki korporacji, czemu co prawda daleko do radykalizmu pokroju anarchizmu ale przynajmniej jest tendencją w dobrą stronę i jak najbardziej można na tym coś budować. Powinniśmi i agitować na platformach molochów i rozwijać własną infrastrukturę jak fediverse.
Tak, i te kanały zdążyły się od tego czasu pokłócić ze sobą i scancellować nawzajem. Tyle dobrego że zanim to się stało wprowadziły sporo rzeczy do debaty, no ale zauważ że nie zrobiły tego na fediwersie.
Tak, pewna ofensywa narracyjna się lewicy udała, ale to się powoli kończy. Ludzie nakarmieni najpierw narracjami prawicy, potem lewicy, w rezultacie w większości wybiorą w końcu kontent apolityczny - już coraz bardziej go szukają bo polaryzacja ich męczy, męczy ich ciągła kłótnia bez konsensusu, chcieliby sieci w której treści polityczne znów odgrywają marginalną rolę. Oczywiście to cieszy, bo siła prawicy słabnie w tej sferze, ale oznacza to jedynie, że owa prawica będzie szukać nowych dojść i nowych sposobów na powielanie swojej narracji. I będzie to robić być może poza internetem. My zaś nie powinniśmy na to ślepnąć tylko za tym nadążać.
Warto agitować za anarchizmem online bo potem to się przekłada na więcej osobów działających w terenie, dzięki czemu zazwyczaj łatwiej jest coś osiągnąć. Warto tego nie ignorować, liczby też mają znaczenie i dzięki obecności w interencie możemy bardziej efektywnie zbierać ludzi do naszych projektów.
Ach, oczywiście. Tylko nie warto agitować tam gdzie siedzi 5 osób na krzyż, i tak już przekonanych.
Sens ma i dbać o "bańkę" by była lepiej wyedukowana i poinformowana i robić outreach na zewnątrz by zdobywać nowych ludzi z innych przestrzeni, tego drugiego anarhciści za mało robią, powinno wchodzić w nie swoje przestrzenie online i tam jakoś agitować za anarczhizmem, linkując do adekwatnych materiałów jak ktoś wyrazi większe zainteresowanie ideologią. To propaguje potem na cały świat, bo te osoby będą przyciągać nowe osoby ze swojego środowiska, ale wymaga wysiłku by nie zamknąć się w bańce - niestety de facto wielu anarchistów zamyka sie w swoich bańkach i tworzą bardzo sekciarskie społeczności.